sobota, 23 listopada 2013

Of the midnight...


Wczoraj byłam na maratonie Igrzysk Śmierci i nadal nie mogę uwierzyć jak potoczyła się historia Katniss (najpiękniejszej i najcudowniejszej na świecie!!) i Peety (trochę mniej cudownego niż Katniss ale też bardzo!)! Jestem pełna podziwu Jennifer - grała rewelacyjnie. Oprócz niej Effie Trinket zagrała wspaniale! Według mnie ma świetną rolę. Jest taka jakby zupełnie nie pasująca do reszty, a tu się nagle okazuje, że w Kapitolu wszyscy są tacy. Bardzo podoba mi się to zróżnicowanie. Nie będę zdradzać Wam treści filmu, bo nie mielibyście przyjemności z jego oglądania ale na prawdę warto pójść, bo gra aktorska jest niesamowita!  W głowie cały czas przelatują mi obrazy próbujących przetrwać głównych bohaterów czy sceny z Kapitolu. Dawno żaden film nie podobał mi się tak bardzo jak ten. Mogłabym pół dnia opowiadać Wam o przystojnym Peecie, o walecznym Finnicku, cudownym Cinnie, Haymitchu i tak dalej ale nie mam niestety aż tyle czasu :(. Za to jeszcze raz polecam Wam film :D
I wybaczcie za zdjęcie, ale nie udało nam się zrobić lepszego.






Dzisiaj, po odespaniu do 15 nocnych seansów poszłam na siłownię. Było to moje pierwsze takie wyjście w życiu. Na szczęście była ze mną koleżanka, więc razem wyróżniałyśmy się spośród tych wszystkich mięśniaków pakujących dla większych bicepsów. Spodobało mi się, więc chyba zacznę chodzić częściej. Jeśli jeszcze nigdy nie byliście na siłowni - spróbujcie. 
Tylko jedno zdjęcie, bo reszta z moją spoconą twarzą na prawdę nie jest urzekająca. 


Do następnego posta i miłej resztki weekendu!

2 komentarze:

  1. Też jadę na Igrzyska Śmierci do kina <3

    http://patrycja-patrishia-klodzinska.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Oglądałam Igrzyska Śmierci 1 część :) Była wspaniała !
    A co do siłowni... wybrałabym sie z chęcią :) Chociaż wolałabym basen

    OdpowiedzUsuń

Cenię wszystkie komentarze, szczególnie te nie kończące się stwierdzeniem "fajny post", lecz wnoszące coś do mojej głowy.