Ostatni miesiąc był dla mnie pełen atrakcji. Pod koniec kwietnia zwiedzałam Budapeszt. Nie spodziewałam się tylu pięknych miejsc na Węgrzech! Byłam przygotowana na zupełnie coś innego. Masa ślicznych uliczek rodem z krakowskiego rynku, kawiarnie z kocami na krzesłach żeby opatulić się jak zawieje mocniej wiatr, lampiony na drzewach i wiele innych. Ale miejscem które mnie na prawdę zauroczyło (i sprawiło, że jedyne o czym teraz marzę to zamieszkać tam) jest Szentendre - nieduże miasteczko położone niedaleko Budapesztu. Jest to miejsce specjalnie przeznaczone dla turystów - gdzie się nie obejrzy tam malutkie kamienice, wąskie uliczki, sklepy i kawiarnie. W lodziarni "Levendula" którą zobaczycie niżej na zdjęciach spędziłam chyba najwięcej czasu jedząc lody o smaku cynamonu, lawendy i fiołków...